Od rana zwiedzmy Rabat. Najważniejszym punktem jest mauzoleum Mohammeda V oraz wieża Hassana II, która jest jedyną pozostałością po zniszczonym meczecie,
w wyniku trzęsienia ziemi. Teren jest ładnie zadbany, a las pozostałych filarów ze starczącą wieżą jest naprawdę urzekający. O 12 mamy już autobus CTM do Casablanki (60 Dh + 5 Dh bagaż – 1os). Po 2 godzinach jesteśmy już na miejscu. Wybieramy hotel najbliżej stacji CTM, bo jutro mamy już autobus do Essouiry. Hotel Mirimor (55 Dh + 10 Dh prysznic – 1os.) jest ok, choć prysznic za drogi. Stwierdzamy, iż musimy zobaczyć, choć trochę Casablankę, ale od początku duże miasto nie nastraja nas dobrze. Huk, trąbienie i pył to pierwsze odczucia. Jedynie plac Mohammed V okazuje się bardzo przyjemny. Dużo budynków francusko-marokańskimi w charakterze art deco. Położona w okolicy chrześcijańska katedra Sacre Cre niestety świeci pustkami. W środku nie ma nic oprócz wysokich filarów. Na wieczór kupujemy marokańskie piwo, ale za cene 12 Dh to bardzo podrzędny trunek. Ogólne wrażenie Casablanki to miasto europejskie, ale raczej w wiejskim wydaniu. Nadal nie dbają o porządek, ale wędliny i sery żółte możemy już tutaj kupić.