Od rana zwiedzamy Meknes. Mury są imponujące zwłaszcza z bramą Bab el Mansour. Odwiedzamy medinę, która jest kolejną plątaniną uliczek i tym samym targowiskiem.
W dzielnicy królewskiej dominują piękne mury oraz mauzoleum Moulay Ismail, które zwiedzamy. Plac el-Hedim tętni życiem jak Djemna el Fna, choć jest mniejszy.
O 12 jesteśmy już na dworcu, choć tym razem dochodzimy z plecakami na nogach.
Do Rabatu jedziemy 3 godziny (30 Dh + 5 Dh za bagaż – 1os.). Ludzie cały czas wsiadają, bo to prywatny przewoźnik. Dworzec w Rabacie oddalony jest o 5 km od centrum. Dowiadujemy się, gdzie jest dworzec CTM i o której mamy jutro autobus do Casablanki. Bierzemy petti taxi, ale zmuszam do włączenia licznika (na to należy uważać) i płacimy 20 Dh po dojechaniu pod mury mediny. Pierwszy hotel z listy okazuje się za drogi, więc idziemy dalej i wybieramy hotel al-Maghrib al- Jadid (50 Dh + 7,5 Dh prysznic – 1os), cały w kolorze różowym. Po godzinnym odpoczynku już idziemy zwiedzać. Na końcu mediny jest kasbab i promenada wychodząca do oceanu. Po drugiej stronie zatoczki oddzielającej Rabat znajduje się biała medina miasta Sale. Wychodzimy na szczyt Kasbabu des Oudaias i mamy cudny widok na miasto i ocean. Wracając do hotelu przechodzimy mediną, gdzie panuje okropny tłok, jakiego jeszcze nie doświadczyliśmy. W końcu niedziela, więc wszyscy idą na spacer, a może raczej na zakupy.