Pobudka 6.00 rano. O 7.30 mamy autobus do Chefchaouen (70 Dh + 5 Dh bagaż – 1os.). Podróż trwa 4,5 godziny. Krajobraz zmienił się definitywnie w porównaniu z południem, gdzie wszechobecny był kolor czerwony. Pagórki na północy są soczysto zielone, porośnięte drzewkami oliwnymi. Samo miasto jest całkowicie inne. Cała medina
(od dworca petti taxi 15 Dh) jest pomalowana. Kolor niebieski i biały jest na ściankach, schodach, uliczkach czy drzwiach. Miasto leży na zboczu góry i całe lśni w słońcu.
W mieście mówi się w języku hiszpańskim, w przeciwieństwie do francuskiej południowej części Maroko. Miasto jest kolorowe dzięki przyjeżdżającym tu od dawna hipisom. Fani palenia trawki mają tu jak w raju. Nasz pokój w hotelu Yasmin jest naprawdę exclusive a cena 70 Dh za osobę. Popołudniu wychodzimy na wzgórze
z ruinami meczetu, gdzie w całej okazałości możemy ujrzeć biało-niebieską medinę. Wieczorem wracamy do mediny, gdzie robi się jeszcze piękniej i bardziej tajemniczo.