Rano poranna toaleta, całkowite pakowanie i jesteśmy gotowi. Bagaże zostawiamy w agencji skąd mamy całodzienną wycieczkę na okoliczne wyspy (450 B). O 9.00 wypływamy łódką long tail. Płyniemy z hukiem do pierwszej z wyspy Tup Island, która jest połączona cieniutkim pasem plaży z następną wyspą Chicken Island. W czasie odpływu wąziutka plaża tworzy się. Plaża na wyspie jest przepiękna. Biały piasek i całkowicie przeźroczysta woda. Po serii zdjęć pędzimy ponurkować. Po drugiej stronie plaży już zaczynają się rafy. Pływam wśród koralowców i kolorowych rybek. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Kolejne nurkowanie tym razem w głębszej wodzie mamy zapewnione już pod drugiej stronie Chicken Island. Rafa tutaj jest już kolorowa w pewnych miejscach a całe ławice ryb przepływają tuż obok nas. Ale mamy frajdę. Na kolejnej wyspie Ko Poda czujemy się nieziemsko. Tajskie łódki komponują się z piaskiem, lazurową wodą i sterczącą pojedynczą skałą w wodzie. Palmy pokrywają kokosy a małpy bawią się w otoczeniu turystów. Dwu godzinny odpoczynek urozmaicany pysznym lunchem mija za szybko. Skwar leje się z nieba a my zanurzamy tylko ciała w lagunie. Ostatni przystanek to plaża Phranang na naszym półwyspie. Jest pięknie otoczona skałami. Dojście z plaży wschodniej małą ścieżką zajmuje ponad 10 min. Jeszcze parę chwil w błękicie i pędzimy naszą łódką na naszą plażę. Rozbijamy nasz obóz i przy muzyce na żywo jemy świetną kolację. Jest świetnie.