Tym razem z firmą Capitol docieramy po 7 h do Siem Reap (bilet ze stolicy 6,5$). Podróż jak zwykle nam się wydłużyła o 2 godziny. W autobusie klimatyzacja jak zwykle włączona na full daje nam w kość. Dojeżdżamy na dworzec oddalony aż o 5 km od centrum. Na szczęście pracownicy firmy przewozowej od razu nas zabierają do tuk tuków dzięki czemu uciekamy chmarze naganiacz. Dowożą nas do guest house'u Capitol, który jest w sumie ok. Cena 4 $ za 2os pokój ale z zimną wodą. To nam nie przeszkadza w końcu jest gorąco. Kierowa, który dowozi nas do GH staje się również naszym kierowcą na 3 dni. Zmęczeni, ale już po pół godzinie jedziemy tuk tukiem z naszym kierowcą Bo do Angkor Wat na zachód słońca. Bilet na dwa i trzy dni kosztuje 40$ a na jeden 20$. Na cały kompleks świątyń trzeba przeznaczyć nawet 3 dni. Tuk tukiem w pierwszy dzień zwiedza się najbliższe świątynie w okolicy 15 km tzw. małe kółko. Drugi dzień to kółko 20 km tzw. duże kółko i dalsze świątynie. W trzeci dzień dalekie pojedyncze świątynie. Z Bo umawiamy się na 3 dni. Dzisiaj zwiedzamy tylko Angkor Wat o zachodzie słońca (6$ za tuk tuka dla 4os). Jutro małe kółko (15$) i pojutrze duże kółko (20$). Przy świątyni tłumy turystów ale i tak jesteśmy zachwyceni. Oglądamy cały teren pobieznie bo jutro tutaj wracamy. Już jesteśmy zachwyceni.
Wracając do Siem Reap trudno odnieść wrażenie czy to kambodżańskie miasto. Restauracje, kluby i głównie turyści w centrum. I oczywiście wszechobecne dolary.