09.01.2009
Nadal jedziemy. Pogoda i temperatura polepsza się. Przejeżdżamy przez Nga Trang oraz Mue Ne. Jest gorąco a resorty przyciągają turystów. Krajobrazy zmieniają się po drodze. Jedziemy wzdłuż wybrzeża z dość wysokimi górami. Potem przejeżdżamy wśród pól solnych oraz terenach piaskowych. Dopiero po 25 godzinach dojeżdżamy do Ho Chin Minh (dawnego Sajgonu). Jest już 19.00 jesteśmy wyczerpani a tu jeszcze trzeba znaleźć nocleg. Po długim poszukiwaniu wracamy do miejsca pod który podwiózł nas autobus. Zostajemy w Luan Guest House, 4 Do Quang Dau St, Dist.1 (16$ za 4os pokoi, 12$ 2os, z łazienkami).
Dziś nie wychodzimy. Czeka nas gigantyczne pranie. Wszystko mamy brudne i mokre. Przez cały czas pobytu w Wietnamie jest bardzo wilgotno i nic nie schnie ale tu na południu wszystko wraca do normy. Gorąco i pora sucha.
10.01.2009
Zwiedzamy miasto. Liczba motorów jest tutaj chyba większa niż w stolicy choć nie jest już tak tłoczno. Miasto jako centrum ekonomiczne kraju przyciąga duże koncerny i staje się coraz bardziej nowoczesne choć nadal można znaleźć typowe elementy tradycyjne. Zwiedzamy świątynie hinduistyczną , katolicką katedrę Notre Dame oraz Pagoda Jade Emperor. Różne religie współżyją tutaj razem. Odwiedzamy muzea. Jednakże jest to nasz ostatni dzień w Wietnamie, więc staramy powoli przejść przez miasto rozkoszując się atmosferą. Wietnam odpychał nas na początku a na swój sposób intrygował i stawał się dla nas coraz bardziej interesujący na samym końcu. Uwielbiamy ich kuchnię. Rozkoszujemy się fantastycznymi owocami. Pamiętamy o ludziach i różnorodności tego kraju. Może kiedyś tu wrócimy.