04.01.2009
Dojeżdżamy do Hue dość obolali po całonocnej podróży. Kierowca nas nie oszczędzał. Trąbienie i wymijanie na trzeciego to tu normalka. Pogoda jest pod psem. Pada cały cza. Na szczęście udaje nam się podjechać za darmo do centrum z właścicielem jednego z hotelików. Długo nam zajmuje znalezienie pokoju, w którym nie będzie grzyba i pleśni:( Wreszcie dostajemy świetny pokój z 9$ w Sunny Fine guest house, 7/3 Chu Van An Str. Pogoda nadal nie jest superowa ale nie leje już jak z cebra jak przez ostatni tydzień. Szybko przemykamy przez most na Perfumowej Rzece do jednej z największych skarbów Wietnamu. Ogromna cytadela carskiego państwa otoczona grubymi murami zachwyca. Za cenę 55000 dongów wchodzimy do środka. Główną część cytadeli zajmuje zakazane purpurowe miasto, które było siedzibą władcy i tylko nieliczni mogli się tam dostać. Obecnie cały teren nie jest odpowiednie zachowany i utrzymany, a szkoda bo ogromne, kolorowe bramy, świątynie i inne pozostałości zachwycają.
Zgłodniali pędzimy do pobliskiej restauracji. A tu jakie specjały... Rozkoszujemy się specjalnością miasta - omlet zawinięty z mięsem, kiełkami i krewetkami serwowane ze sałatką i moczone w słodkim sosie orzeszkowym.
05.01.2009
Na szczęście nie pada. Nawet słońce wyszło. O 8.00 stawiamy się na przystani. Chyba brakuje nam już podróży w łodzi. Za 40.000 mamy zapewnioną całodzienną wycieczkę po Perfumowej Rzece z wizytą w okolicznych zabytkach oraz lunchem. Pierwsze udajemy się do ślicznej pagody Thien Mu. Najbardziej znany symbol Wietnamu. Pagoda ślicznie prezentuje się na klifie przy rzece. W okolicy znajduje się również szkoła mnichów, którzy w długich brązowych szatach z ogolonymi głowami (na łyso z długą krzywką zakrywającą twarz) studiują. Zwiedzamy kolejne zabytki. Grobowiec Tu Duc za cenę 55.000 nie pociąga nas ale do Ming Mang decydujemy się już wejść, gdzie zastajemy świątynie nad jeziorami. 8 godzin mija szybko i płyniemy w drogę powrotną. Wieczorem znów nie możemy się oprzeć kuchni wietnamskiej. Kosztujemy kolejne ciekawe potrawy.