Od rano pogode mam gorsza ale to moze lepiej bo upal nas dobijal. Do popoludnia tylko sie obijamy. O 12 godz ceck out i czekamy dalej na plazy do 15. Decydujemy sie jechac tuk tukiem wczesniej bo nigdy nie wiadomo co dzieje sie w porcie. Niestety sa wybory i nie jezdza jeepney co powoduje ze 300 peso znow nie nasze. 40 min i jestesmy w porcie. A mtam istny sajgon. Kolejka przeogromna i wszyscy sie pchaja aby dostac sie na prom o 17. Ja spokojnie czekam i jako jedna z pierwszych odbieram potwierdzenie z zarezerwowanymi miejscami. O 18:20 wyplywamy. Rejsc w puszcze ze slabo dzialajaca klima umila nam telewizor i interesujacymi amyrykanskimi produkcjami science fiction. Po 2 h doplywamy i okazuje sie ze w tym miescie maja tylko taksowki wiec nie pozostaje nam nic innego a jedna z nich zlapac. Okazuje sie to byc dosc trudne bo kazdy z kierowcow od razu zyczy sobie 15 peso a kiedy mowimy ze chcemy jechac z taksometrem to omawiaja. Wreszcie lapiemy jednego i mowimy ze albo jedziemy z taksometrem albo wzywamy policje i tak po paru minutach za 68 peso dojezdzamy do Cebu Guesthouse. Po drodze rozpetala sie ogromna nawalnica wiec w sumie nie mielismy wyjscia aby szukac czegos innego. Zmieniamy pokoj 2 razy i za 600 p zostajemy na noc.