Z rana szukamy czegos do jedzenia i po skonsumowaniu puszki tunczyka i bulki lapiemy taxi na lotnisko. Znow przepychanki o taksometr ale jakos sie udaje. Po 200 peso jestesmy na miesjcu. Przelot do Puerto Princessa to tylko 1godz 10 min wiec mija bardzo szybko. Na lotnisku oczywiscie mnostwo osob oferuje ci noclegi, przejazdy do El Nido etc. Mielismy jechac na dworzec San Jose i zlapac autobus Roro za 438 peso/os ale sam dojazd tricyklem kosztuje 120 peso i nie dojedziemy za 5 godz. Wiec tym razem decydujemy sie na van zwlaszcza ze zebrala sie ekipa ktora rowniez jedzie do El Nido. O 12 wyjezdzamy, po drodze jeszcze wymiana pieniedzy (kurs jest lepszy niz w El Nido) i po 5,5 godz jestesmy na miescu. Trzeba przyznac ze ostani odcinek drogi nie nalezy do najprzyjemniejszych zwlaszcza podczas deszczu. Dojezdzamy do Coron bo tylko tutaj staja vany i autobusy i za 50 p jedziemy triciklem do el Nido (jest to 2 km). Zaczynamy szukac miesca na dzisiejszy nocleg. Wybor pada na Sands Inn/600p za pokoj. Pozniej kolacja przy muzyce w Art Cafe i tak relaksujemy sie do wieczora.