Po dobrze przespanej nocy, wsiadamy juz o 7 rano na motorek i pezimy w strone Corelli- miejscowqosci w ktorej znajduje sie rezerwat mini malpek zwanych tarsiery. Dojazd do sanktuarium-miejsca gdzie te zwiarzaki zyja, zajmuje nam okolo 2 ,5 godziny. Oczywiscie zatrzymujemy sie po drodze aby uwiecznic ciekawe miejsca, niestety upal daje nam sie dzisiaj rowniez mocno we znaki! Lukasz ma dlugi rekaw i koszulke na kolanach a ja spodenki za kolana plus pelno kremu uv50 na sobie!
Po ogladnieciu smiesznych zwierzakow i zwiedzaniu zabytkowego kosciola w Baclanay, wracamy w kierunku naszej plazy aby jeszcze po drodze zarezerwowaqc prom nocny do Cebu City. Niestety okazuje sie ze wszystkie miejsca sa juz zarezerwowane a to wsztystko przez odbywajace sie w poniedzialek wybory. decydujemy sie na wykupienie biletow na godz. 18. Niestety prom ten plynie tylko 2 godz. z czego wynika ze musimy o 20-stej szukac drogiego noclegu- zamiast spac na nocnym promie. Do tego jeszcze dojazd z potencjalnego hostelu na lotnisko. Ale coz, nie zawsze jest wspaniale!
Po powrocie na plaze od razu wskakujemy do mega cieplej wody- przydaloby sie by byla choc 2 stopnie chlodniejsza!
Teraz wybieramy sie na kolacje i musimy sie wyspac bo o 5.30 wyplywamy na straszenie delfinow i nurkowanie w rafach!