Trochę śpimy dłużej w naszych dużym łóżku. Jak już wspominałam mamy dla siebie cały dom, który jest piękny. Z samego rana przez wyjazdem decydujemy się z Łukaszem jeszcze na krótką przechadzkę po Singhagi. Ostatnie miejsca i czas ruszać. O 11 przyjeżdża nasz właściciel domu i kierowca marszrutki w jednym. Za 22lari/os jedziemy na objazd Kachetii w 9 osób. Na pierwszy rzut wizyta w klasztorze Nekresi. Dziwi nas, że po przejściu przez bramę stoją marszrutki które za 10 lari jadą do klasztoru. My decydujemy się na spacerek, który okazuje się męczarnią. Długa droga na górę w tym słońcu. Oj było ciężko. Obchodzimy klasztor z którego roztacza się widok na okoliczne winnice. Po godzinie już jesteśmy w Gremi, pięknym warownym kościele, który stoi na wzniesieniu tuż przy drodze. Kolejnym punktem wyjazdu jest Telavi ale nie było sensu tam jechać gdyż całe centrum jest remontowane jak wiele miast w Gruzji. I nie ma co zobaczyć. Już w drodze powrotnej do Tbilisi zwiedzamy piękny klasztor Ikalto z pozostałościami winnicy. Po 19 jesteśmy po raz kolejny w stolicy. Oczywiście udajemy się od razu do naszego hotelu Nest gdzie witają nas serdecznie. 5 osób z Opola jedzie dalej do Swaneti a pracownicy z hotelu zgadzają się, żeby pozostawili plecaki i wzieli prysznic. My z Łukaszem idziemy jeszcze do centrum. Chcemy zobaczyć to miasto nocą. Kolejka już działa i za 1 lari/os jesteśmy przy forcie. Widoki super. Wszystkie najważniejsze miejsca podświetlone. Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze parę lat temu to miasto miało braki z dostępem w dostępie prądu.
Wieczorem żegnamy się z naszą zaprzyjaźnioną ekipą z Opola a my sami zostajemy jeszcze w stolicy.