Rano pada i niestety 5 z Opola nie udalo sie zobaczyc jak nam Kazbega. No co zmoze innym razem. Mamy czas do 11 kiedy bedzie juz czekala na nas marszrutka. Tak wiec cieply prysznic i sniadanko. O 11 spotykamy sie z ekipka i jest juz nas 9-cioro. Marszrutke mamy na wylacznac i dzieki temu zobaczymy rozne miejsca po drodze do Tbilisi. Najpierw podjezdzamy do granicy rosyjskiej aby ogladnac na trasie wawoz. Po drodze zatrzymujemy sie dodatkowo w 3 roznych miejscach. Najpierw przy pomaranczowej skale z ktorej pieknie splywa woda (wyglada to troszeczke jak Pamunkale w Turcji ale znacznie mniejsze), otem przy pomniku przyjazni polsko- gruzinskiej, ktory w rzeczywistosci jest super miejscem widokowym na okoliczne gory oraz przy twierdzy Annauri tuz nad jeziorem. Pogoda moze nie jest za cudowna ale i tak warto sie zatrzymac bo widoki sa cudowne. Po ok 5 h jestesmy w Tbilisi ktory niestety przywital nas deszczem. Wszyscy udajemy sie do naszego sprawdzonego hostelu Nest, gdzie zostajemy na noc. Na nas znowu czeka pokoj w ktorym lokujemy sie sami. Deszcz na szczescie szybko odpuszcza i wszyscy po prysznicach i prani idziemy na Rustaveli gdzie mamy spotkanie z Basia i Mackiem. Dodatkowo dochodzi do nas 2 jeszcze chlopakow z Polski i taka banda 11 osob i dziemy do restauracji tzw domu chinkali (pierogi). Szybka posilek i caly wieczor spedzamy w okolicznym parku przy butelce piwka.
Jutro mielismy wszyscy jechac na 2 dni do Kacheti wynajetym busem ale cena byla za duza i zrobimy to na wlasna reke.