Dzisiaj sie nareszcie wyspalismy. Podroz byla dluga ale nabralismy sil. Rano sniadanie. Choc ciezko bylo wytlumaczyc ze chcemy jajka gotowane Potem juz swiatynia. Rano jest bardzo zimno a tu jeszcze trzeba sciagnac buty I na bosaka pomykac po lodowatej podlodze z marmuru. Oczywiscie sa pasy dywanow ale jak sie chce zrobic zdjecie to stopy przymarzaja do podlogi. Jeszcze przykrycie glowy chusteczka I mozemy wchodzi.Zlota swiatynia w Amritsarze rzeczywiscie zgodnie z opowiesciami spotkanego Sikcha w Delhi, robi wrazenie. Jest to ogromne centrum sikchow do ktorego zjezdzaja wierzacy z calego kraju I zagranicy. Przezycia sa niezapomniane. Wszystko jest bezplatne. Ogromne szatnie przechowuja tysiace bagazy I butow, kilka budynkow mieszcza bezplatne sale do spania I pokoje za drobna oplata, gigantyczna kuchnia wydaje codziennie ok 35 tys bezplatnych posilkow a autobusy dowoza wiernych z roznych stacji.Kazdy moze sie przylaczyc do pomagania np w kuchni lub szatni. A sama swiatynia otoczona jest stawem Amrit Sarowar, w ktorym pielgrzymi zarzywaja kapieli. Tylko w przeciwienstwie do Gangesu, staw jest filtrowany I czyszczony. Do swiatyni na srodku stawu prowadzi most guru. Swiatynia jest cala ze zlota a w srodku caly czas odprawiane sa modly. Spiewy roznosza sie po calym kompleksie z glosnikow.Popoludniu wyjezdzamy na granice indyjsko-pakistanska gdzie codziennie z odbywa sie "przedstawienie" zamykania bram. Lapiemy shared taxi i w 10 osob jedziemy na miejsce (100 Rs za osobe w dwie strony). Na miejscu okazuje sie ze ogromne tlumu hindusow rowniez udaje sie na ta uroczystosc. Stoimi w ogromnych kolejkach, kobiety i mezczyzni osobno. Potem jeszcze szybkie obszukanie i jeszcze pare metrow do trybun.
Na na trybunach prawdziwy szal. My jako turysci mamy dosc komfortowe siedzenia. Hindusi sa podzieleni na sektor dla kobiet i mezczyzn. Wszystkich osob sa tysiace. Zanim rozpoczyna sie show. Kobiety wyskakuja na droge i tancza w takt muzyki z glosnikow. Dokladnie 16.40 wszystko sie zaczyna. Panowie pogranicznicy odswietnie ubrani maszeruja do bram granicy co pochwile podrzucaja nogi az butem dosiegaja czola. Wystapienie trawa 20 min. Z jednej i drugiej strony ludzie wykrzykuja hasla wielbiace wlasny kraj. A pan w bialym dresie specialnie jeszcze podburza tlum.
Ubawilismy sie bardzo ale przezycie bylo niezapomniane. Na trybunach poznalismy rowniez rodaka Piotrka z ktorym jestesmy umowieni na wieczor.
Po powrocie wychodzimy na uliczne jedzenie i wchodzimy do swiatyni. Tlum prowadzacy do wnetrza jest znacznie mniejszy niz w dzien i szybko wchodzimy do srodku. Ja siadam przy kobietach, chlopaki przy mezczyznach. Czekamy do 21.30 kiedy to wielka ksiega zostaje zamknieta i przeniesiona na noc w specjalne miejsce. Przygotowanie do wyniesienia trwa wyjatkowo dlugo. Wszystko jest zbierane, czyszczone, pieniadze sa upychane do wielkich skarbonek. Sam ksiega przykryta jest chyba 15 sztkuami materialu. Potem okrywana chyba 20 przescieradlami. Oczywiscie sytem skladania jest bardzo precyzyjny i dosc skomplikowany. Po tych wszystkich czynnosci ksiega wreszcie wedruje do lektyki i uczestnicy ustawiaja sie w kolejce aby choc na chwilke posiesc jedno z ramion lektyki. Chlopaki rowniez sie zalapuja.
Wracamy do pokoju o 23 juz dosc zmeczeni po calym dniu.