Geoblog.pl    nasz    Podróże    Indie    szalonym tuk tukiem po miescie
Zwiń mapę
2011
16
gru

szalonym tuk tukiem po miescie

 
Indie
Indie, Jaipur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6708 km
 
Ostatnia noc spedzilem na kolanach przy toalecie, chyba zaszkodzil mi sos podawany do ciapat. Na szczescie Agata je powoli i ja zdazylem wszysko zmiesc z mojego talerza nie czestujac jej. Tak dbam o zone! Teraz juz mi nie wypomni jem za szybko. Ale do rzeczy. Agata budzi sie o 8 rano, ja oczywiscie przesiaduje w toalecie rzeski i osucony. Odpuszczam sobie sniadanie a Kochana zonka przynosi mi herbato-kawe w dzbanku a sama pociesza sie tostami z dzemem. Po chwili schodzimy na dol bo o 9 przyjezdza po nas umowiony wczesniej tuktuk. Chlopaki z czerwonego ferari (wrzuce fotki jutro) ugrzezli w korkach i z piskiem hamulca melduja sie 9.30. My oczywiscie zachowujemy stoicki spokoj bo przeciez fort nie ucieknie a czy turystow bedzie setka czy dwie przed nami to bez znaczenia! Mkniemy na czerwonej skorze do celu i brame fortu Amber (300 r/os Amber + inne atrakcje) przekraczamy zaraz po 10. W drodze do samego fortu mijaja nas slonie z turystami na grzbiecie i zagabuja nas jak zwykle niestrudzeni handlarze wszystkiego. Sam fort robi duze wrazenie, usytowany na zboczu gor pieknie oswietlony porannym sloncem a nad nim kroluje kolejny fort Jagardah. Ten drugi posiada mury obronne ciagnace sie kilometrami po zboczach gorskich. Wyglada prawie jak mur Chinski. Po 2 godz. ogladania fortu Amber od srodka kierujemy sie do chlopakow z ferari ktorzy zabiora nas do pink city.(rozowe miasto). Na trasie do miasta mijamy palac na wodzie i wdychamy olbrzymie ilosci spalin. Wkoncu stajemy pod palacem wiatrow, z fasada 358 oknami (zawierzamy przewodnikom). Nastepnie Agata kieruje sie na punkt widokowy najwyzszego minaretu w miescie, ja odpuszczam majac swiadomosc ze jak mnie znowu zlapie "wyrzut" to sie moze z takiej wysokosci barzdo rozniesc! Ostatni punkt programu to XVIII wieczne obserwatorium astronomiczne jednego z tutejszych maharadzy. Podobno 18 znajdujacych budowlo-urzadzen wciaz moze spelniac swoja role tak jak kiedys.

Najciekawszym momentem podrozy byla niespodziewana kontrola drogowa naszego ferarri. Dla chlopakow napewno! Nasz kierowca nie zauwazyl ze jedzie pod prad i zapomnial przy tym prawa jazdy. Pech, niedosc ze trafili na "chojnych"turystow z Polski, ktorzy chetnie odwiedzali przydrozne sklepiki (prowizja z zakupow nalezy sie kierowcy) to jeszcze 7 stow mansatu (ok.15 $). Zaznazce ze my zaplacilismy za calodzienne wozenie 4 stowy!

I tak milym akcentem zakonczylismy dzisiejszy dzien. Za chwile wychodzimy na dworzec kolejowy gdzie o 22.30 ma przyjechac pociag do Udajpuru (7.5 godz).

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Mario
Mario - 2011-12-18 13:55
A ja już myślałem że w Indiach to mandaty wcale nie istnieją... pozdrawiamy i tęskinimy za tym hinduskim bałaganem
 
 
nasz

Agata Adamczyk - Maj i Lukasz Maj
zwiedzili 10% świata (20 państw)
Zasoby: 226 wpisów226 62 komentarze62 685 zdjęć685 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
29.04.2013 - 30.05.2013
 
 
06.06.2012 - 01.07.2012
 
 
07.12.2011 - 28.12.2011