Jest jeszczo ciemno, niesmialo uchylam okno z przekonaniem ze ujrze za nim gesta mgle. Mile zaskoczenie, gwaiazdy ksiezyc wszytsko jak na dloni, w oddali widoczne budynki.Taj Mahal spi jeszce w oddali. Budze Agate, poranna toaleta i udajemy sie do poludniowej bramy Korony Krola( tlum. TaJ Mahal). Cicho spokojnie, psy zwiniete w rogale rykszarze pokryci kocami, kilku turystow czlapie sennie przed nami. Troszke inny obraz Indii niz ten do ktorego przywyklismy. Do bramy poludniowej mamy 5 minut spacerkiem, rykszarz spod koca wyszeptuje nam ze musimy sie jednak kierowac w strone zachodniej bramy, bo tam sa kasy czynne od godz 6.30. Wierzyc nie wierzyc, jego wersje potwierdzaja hindusi czlapiacy za nami. Krotki spacer, stajemy w kolejce, chwila bilety, woda i szmaty na buty w ich cenie i tak juz o 6.50 wchodzimy do Taj Mahal.
Teraz mysle ze nalezaloby cos napisac o samym zabytku, ale te czesc sobie odpuszcze odsylajac Was do popularnych wyszukiwarek internetowych (sami korzystamy z wiadomosci z Lonely Planet oraz stronn www)
Kika fotek wrzucilismy ponizej, ja licze na zdjecia ze slajdow. (to dopiero w Polsce).
Wspomne o tym ze znowu moja Bronia nie domogla. Temperatura zamrozila jej lustro tak ze modly blagania szlochania nie pomagaly, nawet baterie wymienilem i w akcie desperacji pare razy ja stuknale klebem kciuka- leciurko i pieszczotliwie! Na szczescie jeden fotograf z Niemiec, ktory rowniez uzywal sredniego podszed do mnie powiedzial za jego mamiya rz67 zbokotowala zawody rowniez
. Po godzinie gdy temperatura wzrosla do 10 st.celcjusza strajk zawieszono i dokonalem pare fotek na slajdzie
Po 4 godzinasz szwedania sie po olbrzymim obiekcie, wracamy do hostelu i spimy do 16. Eh chorubsko nas chwyta!