Okej moja kolej, mialem dopisac dzien mglisty. Bez wiec, czyli moj aparat srednioformatowy sie naprawil. Gdyby to byla tylko moja podroz pewnie na tym zdaniu bym, zakonczyl, przeciez nic bardziej isotnego wydarzyc sie nie moglo, nieprawdaz! A jednak kopniak w golen mi przypomina ze jeszcze warto cos napisac. Bez wiec, czyli wpadamy na dworzec w Varanasi, wszystko pieknie, jestesmy na czas. Malpy skacza po pociagach i okradaja podroznych ze sztucznych szczek oraz z gum do zucia. Szczury delektuja sie sadzawka i co chwile czmychaja w poplochu do sprytnie ukrytych kryjowek. Pan zamiatacz nablyszcza peron a potem zasypuje jednego szczura w kanale! Ot ciekawostki. Po chwili dluzszej wpada na peron opozniony pociag lini tlk-a a przepraszam-przejezyczenie pociag Mahruda, ktory niczym nie rozni sie od tego ktory nas dowiozl z Deli do Varanasii. Niczym z zewnatrz, bo w srodku to inna sprawa. Zaczynamy szorowac naszymi krajowymi mokrymi sciereczkami do twarzy czarne od potu i od podeszw siedziska. Calkiem niezle sobie radzimy, niestety po pol godzinie do pociagu wpada starsza para i jestem zmuszony zmienic siedzisko na inne. I od nowa chusteczki ida w ruch! Noc mija calkiem szybko na szczescie, jedynie pojedyncze puszczane bezwolnie baki i chrzasniecia pasazerow przerywaja blogi sen, leccz tylko na chwilke bo zmeczenie daje om sobie znac i dalej spimy blogim snem. Dojezdzamy do Agry z dwugodzinnym opoznieniem. Czas sie sluzyl niemilosiernie zwlaszcza ze juz od 5.30 czekamy. Jest nam dosc zimno bo nasze miejsca sa tuz przywyjsciu a dworzy non stop sa otwierane przez podazajacy tlum ludzi to w jedna to w druga strone. Lapiemy tuk tuka I za 60 rs udajemy sie w strone poludniowej bramy Taj Mahal. Chcemy tam znalesc nocleg. Pierwszym hotelem ktory wybieramy jest hotel Kamal. Cena jest dosc dla nas wysoka – 650 rs ale po takiej nocy nie mamy sil I ochoto nawet sie ruszac. A pokoj jest na prawde ladny.
Po generalnym przepakowaniu I prysznicu jedziemy do Agra Fort. Tut tuk – 50 rs. Cena dla obcokrajowcy oczywiscie duzo zawyzona – 300 Rs a lokalsi tylko 20 Rs. Wyjatkowo nam sie tutaj podoba. Widok na Taj Mahal tez jest niczego sobie. A sam fort to szkoda, ze nie udastepniowy w calosci. Wojsko ma tutaj swoja siedzibe. Fort nalezaj do jednego z najwazniejszych miejsc w swiecie panujacych na ternie Indii Mongolow. Kolejnie wladcy zarzadzali stad krolestwem.
Chcemy bardzo pojechac na druge strone rzeki Jamuny skad roztacza sie wspanialy widok na Taj Mahal. Z stacji Agra Fort po twardych negocjacjach za 130 Rs mamy przejazd tam I spowrotem do naszego hotelu. Nasz kierowca tuk tuka to starszy pan – muzulmanin. Niestety nie mowi po angielsku. A sam widok bylo 100% lepszy gdyby bylo udostepnione wejscie do rzeki. Tuz przy brzegu rozstawiona jest siatka I zastep chyba 20 policjantow niby jesj pilnuje. Troche szkoda bo woda w rzece jest dosc nisko I nie widac jej na zdjeciach ale no coz. W koncu policjanci maja jakies zajecie.
Wracamy do naszego hotelu. Od przyjazdu uwielbiany wieczorne wyjscia na kolacje. Jak to swietnie gdy nie trzeba gotowac a ty za male pieniadze najesz sie dobrze I do syta. Ja dziaj oczywiscie podjadam Thali – na jednym talerzu ciapati, ryz, warzywa w sobie curry, ser a Lukasz parathe – placek z warzywami I smazony ryz z serem I jajkiem. Jeszcze krotki spacer waskimi uliczkami miasta I mozena isc spac.