Autobus ktorym mielismy jechac dzien wczesniej o godz 19 nie pojawil sie. Natomist przyjechal inny pooltorej godzinny pozniej z AC. My kupilismy bilety na lokalny ale udalo nam sie na niego zalapac. Trasa 9 godzinna minela dosc szybko. Nasz kierowca chyba juz zasypial pod koniec i dzieki bogu wysiedlismy. Jechala z nami para Francuzow i Hiszpan i dzieki temu udalo nam sie wynajac taxi za 50.000 czyli 10.000 za os. O tak wczesnej goidzinnie ( przed 6:00) nie chcialo nam sie juz szukac bemo. Dojechalismy na ulizce Sosrrowijayan gdzie sa najtansze noclegi. Niestety wszystko bylo zajete. Zdecydowalismyt sie udac do najtanszegop losmenu za 50.000 za pokoj 2os - losmen Anda i poczekac az ktos sie wykwateruje. I udalo sie o 7:30 mamy juz pokoj. Jest przyjemnie zwlaszcza ze zadko nam sie zdarzylo spac za tak niska cene. Nier marnujemy czasu i wyruszamy w miasto. Droga Malioboro ktora jest ogromnym targowiskiem udajemy sie pod palac sultana Keraton. Mamy szczescie, zagaduje nas indonezyjski student pomagajac nam w zamowieniu posilku i doradza w paru kwestich. Dzieki niemu udajemy sie do Akademi Sztuki Batiku gdzie prawdziwe materialy tworzone sa technika batiku. Jest to miejsce nie komercyjne otwarte tylko 2 razy w tygodniu przez pare godzin. Studenci i artysci z uniwersytetu przedstawiaja swoje prace. Dodatkowo pokazano nam dokladny proces tworzenia batiku i w jaki sposob mozna rozpoznac czy material jest prawdziwy. Skusilismy sie na maly obrazem. Potem wracamy becakiem ( rowerek z siedzieniem z przodu dla pasazerow) pod palac sultana. Musimy dlugo sie targowac o cene. Student nam powiedzial iz cena dla lokalsa do 3.000. Ale kiedy widza turyste to 10.000 i wola nie jechac niz zgodzic sie na nizsza cene. Jezeli chodzi o palac tak jak slyszelismy wiele opini jest to miejsce malo ciekawe. Troche nie warte swej ceny (12.500 za os). Dobrze ze chodziz widzimy przedstawienie wayang- lalek drewnianych.
Popoludniu wracamay na drzemke do pokoju. Nocne autobusy, wstawanie grubo przed wschodem slonca i mocny wysilek daja nam sie we znaki. I kto tu powiedzial ze beda to relaksacyjne wakacje. Uff....
Wieczoirem chodzimy po Malioboro. Sprzedawcy, kierowcy becakow i taksowek non stop nas nawoluja jest to bardzo meczace. Oczywiscie kusimy sie na kilka zakupow. Nawet wizyte w pozadnym supermarkecie zaliczamy.