Wypozyczamy motorek (50.000) niestety juz ostatni raz. Ponad 40 km do Borobudur pokonujemy dosc szybko. Na miejscu jestesmy po 8 rano. Turystow jest nie duzo wiec grup Indonezyjczykow niz zagranicznych. Udaje nam sie kupic bilety studenckie za 8 $ chociaz nasze karty ISIC nie sa juz wazne od 4 lat. Ale nikt tego nie sprawdzal. Przy najwiekszej buddyjskiej stupie na swiecie spedzamy ponad godzine. Niesamowite iz renowacja tego obiektu musiala trwac az rok gdyz calosc konstrukciji mogla sie w kazdej chwili zawalic. Budowle calkowicie rozebramno i kazdy z kamieni zostal oczyszczony poddany konserwacji i ulozony w odpowiednim miejscu. Spacerujemy poszczegolnymi poziomami ogladajac relefy przedstawiajace rozne historie i obyczaje. Warte odwiedzenia sa rowniez muzea przy wyjsciu gdzie mozna zobaczyc replike statku ktorym plywali indonzeyjscy kupcy na Madagaskar a w 2003 powtorzono ten rejs.
Po poludniu pedzimy juz do Prambanan na trasie do Solo. W swiatyniach nie mozemy spedzic za duzo czasu gdyz zamykaja przed 18. Na szczescie udaje nam sie zobaczyc najwazniejszy kompleks przy zachodzie slonca. Duza czesc tego kompleksu i 3 innych swiatyn zostala powaznie zniszczona podczxas ostatniego trzesienia ziemi w 2006 roku. Prace jeszcze na pewno dlugo potrwaja.
Na wieczor mamy kupione bilety na przedstawienie balet Ramajana w otwartym teatrze tuz przy swiatyniach Prambanan. Kupujemyt najtansze bilety za 75.000 od os. Pan w kasie na swoja niekorzysc przeczytal zle cene i dal nam cene w lepszym sektorze tuz przy scenie za 150.000. No coz. Super dla nas. Przedstawienie bylo niesamowite. Pelne tanca, kolorow, wspanialych kostiumow i muzyki gamelanu. Bralo w nim udzial wielu aktorow i hitoria sama w sobie byla bardzo ciekawa.
Droga powrotna do Yogy noca na motorku nie nalezala do najprzyjemniejszych. Ale musze przyznac ze Lukasz jezdzi juz jak prawdziwy Indonezyjczyk.