Od 3 nad ranem nie śpimy. Jak zwykle "koczkodan" nie daje nam spać. Trudno wstajemy trochę wcześniej. Ostatnie pakowanie i łapiemy taksówkę. Jesteśmy zaskoczeni bo opłata (150 B za 2 os. przy 4os.) jest dużo niższa jak jechaliśmy z lotniska. Na lotnisku wydajemy nasze ostatnie baty. Kupuje różne sosy. Kuchnia azjatycka bardzo nam zasmakowała więc w domu będziemy też tak jeść jak przez ostatnie 2 miesiące. Wspomnienie tych krajów pozostanie nie tylko dzięki zdjęciom. Przed nami 10 godzinny lot. Próbujemy spać ale zmiana czasu daje nam się we znaki. W Moskwie czekamy niecałą godzinkę i już lecimy do Warszawy. Przeraża nas temperatura. Ostatnie dwa miesiące w cieple a ty... zimno.