Noc mielismy bardzo ciezka. Dalej jest dla nas niezrozumiale dlaczego w tropikach wlaczaja klimatyzacje na 16 stopni. Wszyscy pasazerowie przymarzli do siedzen. A o spaniu tez mozna bylo pomarzyc. Po 8 godzinach jazdy jestesmy w Banaue. Miasteczko dosc zatloczone ale pieknie polozone w gorach na polnocy wyspy Luzon. Turysci tu przyjezdzaja aby podzikac tarasy ryzowe. Musze przyznac iz te ktore wydzielismy w Indonezji nie sa tak piekne.
Decydujemy sie od razu jechac do Batad, malej wioski jeszcze wyzej polozonej. Udaje nam sie zebrac ekipe turystow i na dachu jeepneya jedziemy do Batad Saddle (po targach 225 p za os). Po ponad godzinie gdzie nasze tylki ledwo co wytrzymaly podskakiwanie na dziurawej drodze jestemy na Saddle. Ale niestety to nie koniec. Teraz jeszcze okolo godziny w dol do wioski. Wszystko byloby swietnie gdy nie ten upal i ciezkie plecaki. Z cala miedzynarodowa ekipa zostajemy w Rita's home stay(200 p za os bez cieplej wody). Po zimnym prysznicu idziemy na punkt widokowy znajdujacy sie dokladnie po drugiej stronie wzgorza. Dojcie zajmuje nam ok 45 min. Wazne jest aby znalesc poprawna trase. My nie korzystalismy z przewodnika. Udalo nam sie wrocic do hostelu tuz przed godzinna ulewa.
Popoludnie i wieczor to juz tylko odpoczynek i pogaduchy z ludzmi.