Geoblog.pl    nasz    Podróże    Gruzja - Armenia 2012    Dilijan "szwajcarskie cudo"
Zwiń mapę
2012
13
cze

Dilijan "szwajcarskie cudo"

 
Armenia
Armenia, Dilijan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2401 km
 
Wstajemy wczesnie rano bo slonce juz grzeje nam w namiot. Pogoda po wczorajeszej burzy cudowna. Cicho i spokojnie. Mamy mozliwosc byc sami na szczycie polwyspu i cieszyc sie widokami. Ostatnie zdjecia i pakujemy caly majdan. Mamy zamiar zlapac stopa do centrum miasta ale nie wiemy tez o ktorej jedzie marszrutka do Dilijan. Spotkany poraz kolejny sprzedawca informuje nas ze lepiej stac na glownej drodze ktora laczy sie z polwyspem i tak cos zlapac. Tak wiec robimy. Wczesniej te kilkanascie metrow podwozi nas stara wolga spotkany Aremnczyk. Po 5 min lapiemy nie stopa ale marszrutke (500 dram). Po godzinie petli i zakretow na drodze dojezdzamy do Dilijan. Troche nam sie tu trudno zoorientowac zwlaszcza ze chyba bedziemy zmuszeni rozbic namiot bo ceny noclegow sa wysokie. Wychodzimy do gory do starej i nowej czesci miasta oczywiscie udalo sie zalapac na kolejna podwozke. Krzatamy sie w kolo szukajac inforamacji ale nikt nic nie wiem. Wreszczie dochodzimy do ulicy ktora dumnie nazwana jest Old Dilijan. Ma moze ok 100 m i jest tylko wyremontowana z ladnymi balkonami i sklapami. Ale zeby od razu nazywac to mala Szwajcaria to przeasada. Zostawiamy plecaki w jednym z hotelu i chodzimy po miescie. Ogolnie nie ma w nim nic ciekawego. Oczywiscie mozna isc na trekking ale nie mamytego w planie i odwiedzic 2 klasztory ale tez mamy ich juz przesyt a dwa ostatnie mamy zobaczy jutro.
Jakim cudem dostajemy sie na 5 pietro budynku w nowej dzielnicy tuz za fontanna i jest to niby informacji. Dziewczyna mowi tylko po rosyjsku ale stara sie dowiedziec jakie sa ceny w okolicznych B&B bo chyba na to sie zdecydujemy bo znow bedzie burza a miejsce do spania na namiot to trudno. Po 15 min Emma widzi, ze cena nam nie odpowiada i proponuje swoj dom za 3000 dram /os. Jest to znacznie lepsza opcja. Tak wiec jedziemy z nim taksowka. W domu udostepnia nam swoj pokoj, jest ladanie i czysto. Jedyny i chyba najwiekszy problem to to ze nie ma wody. Musiala nam przynies w garach i zagotowac. Lepiej nie pytajcie w jaki sposob sie mylismy. Wieczorem po burzy odwiedzamy okolice i chyba bylo to najlepsze zwieczenie dnia. Wchodzimy pomiedzy domi i blogi, troche zagdadujemy ludzi i wszyscy sa bardzo zadowoleni. ok 20 zaczyna sie mecz Dania Portugali, slyszymy juz oklaski z naszego pokoju wiec idziemy do naszych domownikow. Mamy szczescie siostra Emmy mowi po angielsku moze nie swietnie ale da sie dogadac. Wiec juz wszyscy zadowoleni siedzimy i opowiadamy o sobie. I nawet nie wiem co sie dziajo podczas meczu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
nasz

Agata Adamczyk - Maj i Lukasz Maj
zwiedzili 10% świata (20 państw)
Zasoby: 226 wpisów226 62 komentarze62 685 zdjęć685 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
29.04.2013 - 30.05.2013
 
 
06.06.2012 - 01.07.2012
 
 
07.12.2011 - 28.12.2011