Juz nie pamietamy kiedy zdecydowalismy sie na uslugi biura turystycznego w uczestnictwie w zoorganizowanej wycieczce(8000 Dram). Nietety tutaj bylismy zmuszeni na takie wyjscie. Odwiedzenie Khor Virap wraz z Noravank pewnie jest mozliwe na wlasna reke ale trzeba znac jezyk rosyjski i liczyc na lud szczescie przy lapaniu stopa. O ile do Khor Virap dostac sie marszrutka mozna to i tak trzeba koncowe 4 kilometry przejsc albo lapac stopa (co nie wydaje sie zbyt trudne) o tyle Norawank juz tak latwe do zrobienia nie jest! Ztad nasza decyzja o zoorganizowanej wycieczce. Wyruszamy o godz. 10 klimatyzowanym autobusem z pod siedziby firmy "Hyur" (adress-Nolbandyan street 96). Kosciol w Khor Virap pieknie eksponuje sie na tle olbrzymiego Araratu. Pare fotek i pedzimy do Norawank oddalonego ok 1 godz. jazdy od Khor Virap. Droga staje sie coraz bardziej gorzysta i na szczescie w nieszczesiu po ok. 20 minutach jazdy psuje sie jeden z amortyzatorow. Kierowca traci na chwile panowanie na pojazdem i ladujemy na przeciwnym poboczu jezdni. Na szczescie jechalismy pod gorke co ulatwilo szybkie zatrzymanie i na szczescie nic z naprzeciwka z tej gorki nie zjezdzalo. Po ok. Poltorej godziny podjaezdza zastepczy busik. W takich sobie nastrojach pedzimy do Noravank. Widoki po drodze sa bardzo piekne a sam dojazd do klasztoru przez kanion zapiera dech w piersiach. Klasztory Noravank robie na nas duze wrazenie, pieknie polozone wsrod wysokich czerwonych skal, oswiecone zachodzacym sloncem.
Wracamy szybko do stolicy aby stawic sie na spotkanie wczesniej umowione z jednym z kierowcow marszrutek. Historia jest dluga ale w skrocie wygladalo to tak:
Stoimy na przystanku marszrutek w Yerewaniu i probujemy naszym polsko-polsko-polsko-rosyjskim dialektem dowiedziec jak sie dostac do Garni. Po chwili szamataniny jezykowej podchodzi do nas kierowca marszrutki nr. 15 i piekna polszczyzna pyta w czym moze pomoc. I tak od slowa do slowa zaprasza nas na drugi dzien do jego domu na wieczorne pogaduchy. Rubik bo tak ma na imie nasz gospodarz 10 lat przebywal w Bydgoszczy w latach 90-tych i wspomina Polske bardzo cieplo.
Kilka fotek z kolacji (obfitej i zakrapianej) umiescilem pod relacja z tego dnia.
Takie wlasnie chwile bedziemy najbardziej pamietac z Armenii. Naprawde ludzie sa tu niesamowicie goscinni i pomocni! W zadnych z dotad krajow jakie odwiedzielismy nie czulismy sie tak dobrze- wlaczajac Gruzje czy Tajlandie! Wrocic tutaj tylko dla ludzi- taka motywacja nam wystarczy