Jak zwykle jestesmy chwile przed czasem i tak musimy czekac na dziewczyny z Anglii. I tak malym busikiem po godzinnym spoznieniu wyjezdzamy z Ubud w kierunku promu na Lombok i potem kolejny przejazd i lodka na Gili Meno. Na promie czterogodznna podroz dluzy sie nam bardzo zwlaszcza ze jest bardzo goraco. Potem jeszcze przejazd do Mataramu gdzie obowiazkowo musimy zaliczyc wizyte w agencji ktora chce nam wcisnac bilety powrotne. Jednak decydujemy sie je wziasc bo na Gili na pewno nie bedzie mozna kupic taniej. Cena 160.000 za otwarty bilet czyli besz ustalonej daty z mozliwoscia postoju w Mataram.W ogole to ceny za przejazdy sa tu masakrycznie wysokie i dziala wiele firm przewozowych ktore nie chca spuszczac cen. Transport lokalny tez nie nalezy do najlatwiejszych do zalatwienia. Okolo 18 podjezdzamy do porty Bangsal i czekamy na lodki. Oczywiscie nikt nie wie o ktorej beda dokladnie. Na nasza wyspe plyniemy tylko my 4 Rosjan. Nasza wyspa jest najcichsza ze wszystkich i jest nazywana wypa nowozencow. Najwiecej mlodych ludzi jedzie na Gili Trawagan, ktora jest poprostu imprezownia. Na wyspie znajdujemy przytulny bungalow za 150.000 ze sniadaniem ale potem schodzimy do 120.000 bez sniadania. Wieczor to tylko juz relaks.